Jakiś czas temu odkryłam, że ekologiczne owce można znajdować nie tylko u rodziny, znajomych i w specjalnych sklepach. Całe mnóstwo marnuje się co roku w opuszczonych gospodarstwach, na skraju dawno nieuprawianych pól, a nawet na okolicznych podwórkach, gdzie nikt ich nie zbiera. Zdarzyło mi się być ostatnio w okolicach, gdzie rosło mnóstwo mirabelek. Pięknie żółtych, dużych, dojrzałych i słodkich. Pod drzewami dosłownie leżał żółty dywan. Wokół żadnego przemysłu, lasy, woda, czyli eko. Nazbierałam na dżemy i kompoty.
- mirabelki
- cukier
Tak, jak w przypadku innych owoców, proporcje są 1 kg mirabelek (bez pestek) na 1 kg cukru, ale ja zawsze daję mniej cukru. Dżemik wychodzi słodko-kwaśny i o cudnej bursztynowej barwie. Owoce gotujemy z cukrem. Gdy masa zgęstnieje, przelewamy przez sito. To, co zostanie na sicie, miksujemy i dodajemy do całości. Jeszcze raz gotujemy, wlewamy do słoików, zakręcamy i odstawiamy do góry dnem. Studzimy pod przykryciem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz